Hope forever died cz.1
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś jak to jest być w związku z gwiazdą? Ja nigdy, bo to poprostu się stało. Spotkałam człowieka, który tak bardzo różnił się od innych. Dla mnie wydawał się tajemniczy i fascynujący. Inni traktowali go jak odmieńca nie z tego świata. Dla mnie wydawał się wrażliwy i spokojny, a dla nich wygadany i odważny. Oni widzieli czarne włosy i mocny makijaż-ja piękną duszę i nieśmiałość. Jak to sie stało, że jesteśmy razem? To jest dla mnie takie naturalne jak każda inna rzecz. Poprostu poznaliśmy się w szkole. Pierwsza szkolna miłość i zafascynowanie sobą. To było 4 lata temu. Tak dawno, a mi wciąż wydaje się jakby to było wczoraj. Czasami zastanawiam się czy ludzie mogą się zmieniać tak bardzo, że nie jestesmy w stanie ich poznać. Patrzymy na tą samą twarz, kosztujemy tych samych ust i spoglądmay w te same oczy, ale nie widzimy tej pięknej duszy, nie czujemy tego samego co na początku. Czy uczucia mogą przerodzić się w rutynę. Ale jak to się mogło stać. Przecież to miał być on- Bill Kaulitz miał być tym jedynym. Teraz sama już nie wiem co czuje. Muszę z nim porozmawiać, bo to jedyna rzecz, którą mogę teraz zrobić...
***
-Czesć Bill. Musimy pogadać. Możesz do mnie przyjechać?-zapytałam. Postanowiałam, że muszę w końcu z nim porozmawiać. Zepchnęlismy siebie i swoje uczucia na drugi plan. Nie chcę tak żyć-chcę czuć tak mocno jak kiedyś i zamierzam mu to powiedzieć.
-Słuchaj nie mam teraz za bardzo czasu. Możemy to odłożyć na potem. Jestem padnięty po próbie, musze się przespać. Może jutro co?
Ile razy ja już to słyszałam. Rozumiem wszystko. On ma zespół, koncerty. próby i występy, ale ma też mnie. Czy juz nie pamięta? Czy ja jeszcze instnieje? Normalnie powiedziałabym, że oczywiście nie ma problemu i możemy spotkać się jutro, ale teraz kiedy znowu mnie ignoruje musze coś zrobić.
-Bill to jest bardzo ważne. Nie możesz chociaż raz pomyśleć o mnie... Skoro ty jesteś zmęczony to ja przyjade do ciebie.-powiedziałam
-No dobrze, skoro tak bardzo ci zależy to przyjedź.- powiedział obojetnie i się rozłączył.
To zabolało. Dlaczego on mnie tak traktuje? Musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. Nie zastanawiąjąc się długo wsiadłam do samochodu i pojechałam do Billa. Po 20 minutach byłam na miejscu. Podchodząc pod drzwi jego domu w mojej głowie było tak dużo myśli. Nie wiedziałam od czego zacząć. Chciałam mu tak dużo powiedzieć, ale nie wiedziałam czy będe w stanie rozmawiać z nim tak jak kiedyś. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do przedpokoju. W salonie nie było nikogo, więc udałam się do kuchni. Zobaczyłam tam Billa, który właśnie zaparzał sobie kawę.
-O hej! Już jesteś-szybko. Myślałem, że o tej porze będą korki, ale widze że nie ma dużego ruchu. Zrobię ci kawę, bo nie lubie pić sam. A właśnie wiesz, że...
-Bill co się z nami stało?- powiedziałam wrzeszcie. Od dłuższej chwili stałam w progu słuchając Billa, który nie dał mi dojść do głosu.
-Co? A co sie miało stać? Przecież jest tak jak zawsze.-powiedzaiał troche zaskoczony moim pytaniem. Wziął filiżanki z kawą i postawił je na wysepce kuchennej, przy której usiadł. Ja zrobiłam to samo, po czy spojrzałam na niego mowiąc:
-No właśnie. Jest tak jak zawsze. Ale dlaczego? Od pewnego czasu mam wrażenie, że sie od siebie oddalamy. Już nie jest tak jak kiedyś. Pamiętasz jak za sobą szaleliśmy. Czuje się jak byśmy byli małżenstwem przez co najmniej 20 lat, a jestesmy ze sobą dopiero 4 lata.
Bill wyraźnie nie był przygotowany na taką rozmowę i wydawał się trochę zdziwiony.
-Kate o co ci chodzi. Przecież wiesz, że ja mam zespół a za tym idą obowiazki. Wiedziałaś to też 4 lata temu i nie przeszkadzało ci to.
-Tak wiem. Nadal mi to nie przeszkada, ale czuje się już zmęczona. Nie ma cię praktycznie nigdy. Czasami tak bardzo cię potrzebuje, a ty jesteś tak daleko. Kiedy jesteś w trasie nie widzimy się nawet miesiąc. Uważasz, że to jest normalne?
-Dlaczego mi to robisz? Myślałem, że mnie rozumiesz. Przecież rozmawialiśmy o tym i nie widziałaś żadnego problemu. Co się nagle stało?-powiedział trochę zdenerwowany
-Ale Bill powiedz mi kiedy my wogóle rozmawialiśmy? Pamietasz jeszcze, bo ja nie.-odpowiedzialam
-Więc czego oczekujesz? Chcesz żebym zrezygnował z muzyki i zespołu?
-Nie ja chcę ciebie tylko trochę więcej... -powiedziałam łamiącym się głosem. Zrobiło mi się przykro, bo on mnie nie rozumie. Przecież ja tylko chcę żebyśmy byli częściej razem. Moje oczy lekko się zaszkliły, ale nie chciałam płakać-nie teraz.
-Ja... nie wiem co mam ci powiedzieć...
-Nie musisz nic mówić. Wiesz, ja już będe się zbierać.-powiedziałam zabierając swoją torebkę i wstając z krzesła. Spojrzałam na Billa i udałam się do wyjścia.
-Kat poczekaj! Może spotkamy się jutro i porozmawiamy na spokojnie?-powiedział idąc za mną w stronę drzwi.
-Czy ty sam w to wierzysz?- powiedziałam i wyszłam z domu Billa. Spokojnie Kat, oddychaj. Nie moge, duszę sie. To nie tak mialo wyglądać. To nie tak miało być...
***
To moja pierwsza notka. Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta i czy się komuś spodoba. Nie jestem żadną ekspertką w pisaniu opowiadań, ale staram jak najlepiej przekazać to co znajduje się w mojej głowie :)
Trzymajcie się :) arma.
Fajne:)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie http://ostatniwybor.blogspot.com
Dziękuje:)
Usuń