wtorek, 5 marca 2013

Hope forever died cz. 3

Bill nie odzywa się od tygodnia. Wcale mnie to nie dziwi, przerabiałam to już tyle razy. Zazwyczaj później dzwonił z przeprosinami, tlumaczył się, że był zajety i że od teraz będzie inaczej. Po niezliczonej liczbie kłamstw przestałam w to wierzyć. Zawsze jest tak samo i to się nie zmieni, bo Bill porostu tego nie chce i nie przeszkada mu to. Nie widzi, że oddalamy sie od siebie coraz bardziej kazdego dnia. Ja już chyba zaczynam się poddawać, nie mam siły. Jest dobrze tak jak jest. Coraz więcej czasu spędzam z Domem. Widujemy się prawie codziennie. Bill nie pamięta o miom istnieniu, wiec ja też staram się nie rozpamiętywać i użalać sie nad naszym zwiazkiem. Sprawy biegną swoim torem, a mi to nie przeszkadza, bo już nie walcze. Nie walcze o mnie i o Billa...

***

Dzisiaj mam iść z Domem do kina. Znamy się dopiero od tygodnia a dla mnie już jest najlepszym przyjacielem. Tylko z nim mogę rozmawiać tak otwarcie na każdy temat. Czuje, że mnie rozumie, nie poucza, nie krytukuje, poprostu słucha. Robi to z taką cierpliwoscią i spokojem. Do tej pory nie poznałam jeszcze takiego człowieka jak on. Imponuje mi jego inteligencja i to, że zawsze umie dostrzec to co czuje. O godzinie 18 zaczął się seans. Film bardzo nam sie spodobał (do tej pory myślałam, że wszyscy faceci nienawidzą filmów romantycznych).

-Nie wiedziałam, że lubisz filmy romantyczne. Wiesz troche nie pasuje to do wizerunku perkusisty- powiedziałam rozbawiona przypominając sobie jak Dom uważnie ogląda każdą scenę filmu.

-Wcale nie. A poza tym to ten film nie był wcale taki dobry...-odpowiedział lekko się czerwieniąc. To było takie zabawne, że nie byłam w stanie powstrzymać śmiechu. Biedny Dom zawstydził się jeszcze bardziej :) Po wyjściu z sali kinowej poszliśmy na parking i wsiedliśmy do mojego samochodu.

-No to może pojedziemy do mnie. Jest mi trochę głupio, że tylko ty mnię wszędzie zapraszasz. To jak?- zapytałam posyłając Domowi szeroki uśmiech.

-Skoro mnie zapraszasz to nie mogę odmowić- odpowiedział równie radośnie.

-No to jedźmy!

Cała droga upłynęła nam na miłej rozmowie o niczym. Stanęlismy tylko na chwilę, aby kupić jakies dobre wino. Nawet nie przeszkadzało mi to, że codziennie spotykam się z Domem podczas gdy mój sławny chłopak właśnie jutro ma wrócić z trasy koncertowej. Nie wiedziałam czy wogóle sie zobaczymy, bo pewnie będzie zmęczony i przez najbliższe kilka dni musi odpoczywać. Ale nie chciałam teraz o tym mysleć... Po 30 minutach byliśmy już w moim domu. Wszystko układało się świetnie. Postanowiliśmy obajrzeć kolejny film romantyczny (skoro Dom tak je lubi :) Otworzyliśmy też wino i siedząc na wygodnej kanapie upijaliśmy kolejne porcje z naszych kieliszków. Siedzieliśmy w milczeniu skupiając się na filmie. Można tak powiedzieć, bo w rzeczywistości odpływałam myślami gdzieś daleko stąd. A może właśnie blisko, ponieważ cała moja uwaga była skupiona na siedzącym obok mnie Domie. Patrzyłam na jego twarz, która wydawała się tak znajoma. Widziłam głębie w jego mocno brązowych, wręcz czekoladowych oczach. Wpatrywałam się w niego i widziałam kogoś kogo znałam od dawna. Przy nim czuje, że czegoś bardzo mi brak, że za czymś tęsknie. Siedzieliśmy tuż  obok siebie, byliśmy tak blisko, że mogłam wyczuć zapach jego perfum. Dom też patrzył się na mnie od pewnego czasu. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Czułam, że tego chce i to właśnie tego mi brakuje. Cały swiat stanął w miejscu, a jedyne o czym myślałam w tej chwili to usta Doma. Zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, tak, że czułam jego oddech na mojej skórze. Przymknęłam oczy chcąc tylko go pocałować. Nic innego się nie liczyło. Jenak Dom w ostatnim momencie odwrócił głowę i wszystko straciło swój urok.

-Przepraszam...Nie mozemy tego zrobić...- powiedział cicho spuszczjąc wzrok i trochę się oddalając.

O boże. Co się właściwie przed chwilą stało. Dlaczego on nie chciał mnie pocałować. Przecież myślałam, ze mu sie podobam. Spotykamy się codziennie, więc myslałam, że to nie jest nic dziwnego...

-Dom bardzo mi się podobasz. Co sie stało, zrobiłam coś nie tak?- powiedziałam

-Nie o to chodzi. Kat, ty mnie poprostu nie kochasz i nigdy nie będziesz umiała pokochać.

-To mnie naucz.- odpowiedziłam patrzac mu w oczy.

-Nie mogę, bo nie jestem Billem.- powiedział nie spuszczjąc ze mnie wzroku.- Nie jestem nim i chociaż starałaś się patrzeć na mnie inaczej, starałaś sie podporządkować to sama widzisz, że szukasz kogoś kim ja nigdy nie byłem i nie będe. Zobaczyłaś moje oczy i zobaczyłaś, że na ciebie patrzę, próbowałaś znaleźć  kogoś kto do ciebie pasuje, kogoś takiego jak on. Ale ja się wycofałem bo nie chcę, żebyś popełniła ten błąd. Nie chce żebyś pomyliła osoby.

Zupełnie nie wiedziłam co odpowiedzieć. Siedziałam w ciszy sluchając Doma i uświadomiłam sobie, że ma racje. Był dla mnie tym kto zastepował Billa. Tak bardzo mi go brakuje, że byłam w stanie uwierzyć, że naprawdę kocham Doma. Całując go zrobiłabym krzywdę sobie i jemu. Jak dobrze, że zorientował się w porę i temu zapobiegł. Moje życie jest takie skomplikowane... Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że po moich policzkach zaczęły spływać łzy. To co powiedział Dom było idealnym odzwierciedleniem tego co czułam. Trafil prosto w sedno tego co męczyło mnie od tak dawna. Ale nie chciałam teraz o tym mysleć. Byłam już poprostu tym wszystkim zmęczona, jedyne czego teraz pragnęłam to święty spokój. Moje rozmyślania i dość dlugą ciszę przerwal Dom mówiąc:

-Kat, wszystko w porządku?

-Przepraszam... Czy możesz mnie zostawic samą?- odpowiedziałam łamiącym się głosem. Łzy nadal płynęły po moich policzkach. Nie byłam w stanie ich zatrzymać.

-Jesteś tego pewna, może zostane jeszcze trochę z tobą?- powiedział przejęty moim widokiem Dom.

-Tak, chce zostać teraz sama...-odpowiedziałam odprowadzając go w stronę drzwi.

-Dobrze, ale zadzwonie do ciebie jutro ok? Jak coś to wiesz, że zawsze możesz do mnie dzwonić.

-Dobrze pa.- powiedziałam zamykajac drzwi.

Tak zakończył się mój dzień i jednocześnie coś się zmienilo w moim życiu. Jestem pozbawina dotyku, pozbawiona wzroku i miłosci. Oszalałam...

***

Mam nadzieję, że się podoba. Cała częsć byla pisana podczas sluchania świetnej plyty Eda Sheerana :)


Trzynajcie się :) arma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz