Hope forever died cz.4
Ostatnio tak wiele się wydarzyło. Były to przede wszystkim incydenty, które nigdy nie powinny mieć miejsca. O mało co nie pocałowałam Doma, pomijając już to, że złamałam mu ręke. Cieszę się, że do niczego pomiędzy nami nie doszło, bo nie miałabym odwagi spojrzeć Billowi w oczy. Mówiac o nim- nie odezwał się do mnie jeszcze ani razu, chociaż jest w domu od 3 dni. Co się z nim dzieje?! Sama już nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony mówi, że mnie kocha i nic się nie zmieniło, a potem nie odzywa się przez 2 tygodnie. To chyba nie jest normalne. Niby jesteśmy razem, ale tak naprawde żyjemy osobno od pół roku. Straciliśmy ze sobą kontakt i mam wrażenie, ze on już mnie nie kocha. Czy ja coś przegapiłam, coś mnie ominęło? Postanowiłam w końcu to wszystko wyjasnić. Obiecałam sobie, ze jeżeli tym razem się nie uda to koniec. To bedzie znaczyło, że między nami już nic nie ma. Dzisiaj podejmę ostatnią próbę ratowania naszego związku. Dlaczego? Bo ja go wciąż kocham tak samo jak tydzień, miesiąc czy 4 lata temu...
***
-Bill musimy pogadać. Będe za 10 minut.
-Ok. To super, bo właśnie chcę ci coś powiedzieć.-powiedział Bill. Jak powiedziałam tak zrobiłam i po chwili byłam już przed drzwiami jego domu. Dobra, spokojnie dzisiaj się wszystko wyjaśni. Trochę się bałam rozmowy z Billem, zwłaszcza, że nie widzielismy się od 2 tygodni i jeszcze ma mi coś powiedzieć. Stop! Musze być twarda! Jeszcze jeden głęboki oddech i wchodzę.
-Bill! Gdzie jesteś!- wydzierałam sie na cały głos. Boże, gdzie on może być!? W kuchni, salonie i sypialni nie ma nikogo. Została więc tylko łazienka. Podeszłam już do drzwi kiedy ze środka wyskoczył Bill. Nie wiem czy ktokolwiek kiedyś mnie tak przestraszył-o mało co nie dostałam zwału serca!
-O Kate! Wystraszyłem cię? Przepraszam myślałem, że zdąrze wziąć prysznic zanim przyjedziesz.-powiedział rozbawiony Bill (przypuszczam, że wyrazem mojej twarzy). Nie zdąrzyłam odpowiedzieć, bo Bill złapał mnie za ręke i pociągnął na kanapę w salonie. - Chodź, muszę ci coś powiedzieć. Mam nadzieje, że się ucieszysz! Poczekaj zaraz wrócę.- powiedział podekscytowany i zniknął gdzieś. Jejku co się dzieje! Jeszcze nie otrząsnęłam się z szoku po tym jak Bill mnie tak śmiertelnie przestraszył, a teraz gdzieś poszedł. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Był to sygnał otrzymanej wiadomosci dochodzący z telefonu Billa. Nie możliwe-on zostawił swoją komórkę. Nigdy się z nią nie rozstaje i może właśnie dlatego tak bardzo korciło mnie, żeby przeczytać smsa, którego dostał. Nie, tak nie można nie będe czytać cudzych widomości. Kurcze, ale moja ręka sama zbliżała się do telefonu Billa leżącego na stole. A tam, chyba nic się nie stanie jak przeczytam jedego smsa. Była to wiadomość od jakiejś Susan. Hmm...kto to jest Susan?
"Hej Billuś :) Życzę ci miłego wyjazdu i mam nadzieję, że niedługo do mnie wrócisz i znowu spędzimy czas tak miło jak ostatnio... Tylko się nie zanudź na tych oficjalnych spotkaniach :) Pa kocham cię :*"
-No nareszcie znalazłem te bilety. Mam dla ciebie niespodziankę. Wyjeżdżamy na....- mówił Bill schodząc po schodach do salonu. Jedank stanął jak wryty, kiedy zobaczył mnie z jego telefonem w ręce.
-...na spotkanie konferencyjne?- dokończyłam za niego wstajac z kanapy.- O nie, może jednak odłożymy to, bo się zanudzisz na tych oficjalnych spotkaniach kochanie co?
-Kate, to nie tak jak myślisz. Susan to tylko moja koleżanka. Nic nas nie łączy.- powiedział Bill zbliżając się do mnie.
-Nie dotykaj mnie!- odpowiedziałam rzucając jego telefon na kanpę.-No tak, byłeś taki zajęty przez te 2 tygodnie. Jaka ja jestem głupia, nie było ci wstyd chodzić z taką naiwną idiotką jak ja? Ale chyba każda inna dziewczyna zorientowałaby się, że coś jest nie tak, w dodatku znając drugą osobę od tylu lat.- dokończyłam śmiejąc się już nie wiem czy ze swojej głupoty czy z bezsilności.
-Proszę cię nie mów tak. Mnie i Susan naprawdę nic nie łączy. Tylko ty się dla mnie liczysz.- powiedział Bill ciągle trzymając w ręce 2 bilety. To było takie żałosne. Nawet nie wiem co teraz czuje. To taka pustka-właściwie to nie czuje nic. Jest mi już wszystko obojętne. Jedyne co wiem to fakt, że mój chopak mnie zdradził, nie mam nikogo bliskiego i będe musiała wrocić do pustego domu. Od dłuższego czsu panowała cisza. Nikt nie odważył się odezwać. W końcu Bill podszedł do mnie i spojrzał w twarz.
-Nie zostawiaj mnie teraz, proszę cię...-wyszeptał cicho Bill i złapał moją ręke. Jego twarz była tak blisko mojej. Czułam jego zapach, jego oddech na moim policzku. To było jak jakiś sen, jak najgorszy koszmar w życiu. Nie mam siły, nie wiedziałam co powiedzieć ani co zrobić. Poczułam, że do moich oczu naplywają łzy. Spuściłam wzrok i uwolniłam moją ręke z uścisku Billa. Nie mogę tu dłużej zostać, muszę stąd iść. Nie chcę byś tu ani nigdzie indziej-chcę zniknąć. Ruszyłam w stronę drzwi. Jednak kiedy miałam wychodzić zatrzymał mnie glos Billa.
-Proszę cie powiedz coś, cokolwiek. Płacz, krzycz-nie możesz teraz tak poprostu wyjść.
-Żegnaj Bill.- powiedziałam zamykając za sobą drzwi. Na dworze strasznie padało i może to nawet lepiej. Nikt teraz nię będzie widzial moich łez. Szłam prosto przed siebie i nic nie miało dla mnie znaczenia. Zapomniałam, że mój samochód ciągle stoi przed domem Billa. Nie wiem ile już szłam, ani dlaczego stałam przed domem Dominica. Zapukałam do drzwi i po chwili pojawił się w nich Dom.
-Hej.-powiedziałam stojąc na progu przemoczona do suchej nitki i wyglądając jak zombie z rozmazanym makijażem.
-Boże Kate co się stało? Wchodź szybko do środka.- odpowiedział wciągając mnie do przedpokoju.- No mów o co chodzi- cignął poddenerwowany Dom.
-Bill mnie zdradził. To koniec.- zdołałam powiedzieć tylko tyle. Nic innego nie chicało mi przejść przez gardło. Poza tym było mi strasznie zimno i byłam cała mokra.
-Kat tak mi przykro...Zaraz porozmawiamy tylko najpierw idź się przebrać bo jesteś cała przemoczona. Niestety nie mam żadnych damskich ubrań, więc musi wystarczyć ci tylko mój podkoszulek.- powiedział Dom wręczjąc mi swój t-shirt. Poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki Dominic powiedział, żebym chwilkę zaczekała to zrobi nam gorącej herbaty. Tak jakby herbata miała coś polepszyć. Niestety nie sprawi ona, że czas się cofnie a Bill mnie mnie nie zdradzi. Już nic tego nie zmieni... Rozmyślając tak poczułam, że strasznie chcę mi się spać. To za dużo emocji jak na jeden dzień. Moje życie się wali, a ja czuje się taka mała i bezsilna. Tak jakby to wszystko działo się gdzieś obok mnie, a ja nie brała w tym udziału. Jeszcze do mnie to nie dotarło. Teraz chcę tylko zasnąć. Nie myśląc dłużej odpłynęłam gdzieś daleko, gdzieś gdzie nic się nie liczyło, nic nie mialo znaczenia. Chciałabym zostać tam na zawsze...
***
Trzymajcie się :) arma.
Genialne :) Masz talent :)
OdpowiedzUsuń