sobota, 23 listopada 2013

Hope forever died cz.8

Oczami Toma

Całą noc oglądałem jakieś filmy, bo nie mogłem zasnąć myśląc o zachowaniiu Billa. Jest moim bliźniakiem, zawsze dużo rozmawialiśmy, ale od jakiegoś czasu nie mamy ze sobą zbyt dobrego kontaktu. Zaczynam na prawdę się o niego martwić, nie chce żeby był nieszczęśliwy. Kiedy on jest smutny i przybity to ja też. Nie mogę sie przecież cieszyć z jego nieszczęścia. Była godzina 4.30 kiedy usłyszałem ciche otwieranie drzwi. Stał w nich Bill.

-Hej. I jak było w klubie? - zapytałem. Bill zdjął buty i podszedł do kanapy, na której siedziałem. Było ciemno, ale w świetlle telewizora widziałem łzy w jego oczach. - Ej, Bill co się dzieje? - powiedziałem zmartwiony. 

- Nie mam już siły... - odpowiedział drżącym głosem siadając obok mnie. - Ja już na prawdę nie mam siły... - po jego policzkach zaczęły coraz bardziej płynąć łzy, więc zakrył swoją twarz w dłoniach. Nie mogłem nic powiedzieć, po prostu przytuliłem go najmocniej jak tylko potrafiłem. Miałem ochotę rozpłakać sie tak jak on. Biedny Bill... W tym momencie byłem bardzo zdenerwowany na Kate za to co mu robi, za to, że Bill tak przez nią cierpi. Kiedy już trochę się uspokoił kazałem mu opowiedzieć o wszystkim od początku. Rozmawialismy ze sobą prawie 3 godziny, a ja nie mogłem uwierzyć, że ta cała Susan może być taka okrutna, żeby zniszczyć komuś życie. Nie mogę tego pojąć... Kiedy Bill opowiedział mi już wszystko, poczuł jak bardzo jest zmęczony i położył się spać tuż obok mnie. Chwilę patrzyłem jak zasypia, a potem postanowiłem zrobić coś, co od dawna leżało mi na sercu.

***

Wsiadłem do samochodu zostawiając śpiącego Billa samego w domu. Postanowiłem pojechać do Kate i powiedzieć jej co o niej myśle. Nie pozwolę, żeby ktoś tak traktował mojego brata. Po pierwsze on jej nie zdradził, dzisiaj mi wyszystko opowiedział o Susan, a ja wiem, że nigdy by mnie nie okłamał. Poza tym, nawet jeżeli mu nie wierzy to nie musi od razu przystawiać się do jakiegoś innego gościa na jego oczach. Kiedy dojechałem pod jej dom do końca nie wiedzialem czy dobrze robię. Może nie powienienem mieszać się w ich sprawy... Nie, nie moge się teraz wycofać. Dzwoniłem, pukałem, ale nikt mi nie otwierał. Już miałem wracać do samochodu, kiedy usłyszałem:

-Kat chyba jeszcze nie ma w domu, ale niedługo powinna się zjawić. - odwróciłem się i zobaczyłem piękną dziewczynę. Miała długie, czarne włosy, super figurę i piękny uśmiech. Na chwilę odjęło mi mowę i stałem w miejscu jak jakiś debil.

-Jestem sąsiadką Kat, może poczekasz u mnie? Zapraszam. - ja chyba śnie. Kate mieszka obok takiej pięknęj dziewczyny, a ja o tym nic nie wiem!? No to jest sakndal po prostu! I jeszcze zaprasza mnie do siebie. 

-Bardzo chętnie. - odpowiedziałem z niedowierzaniem. - Jestem Tom. - powiedziałem podając jej ręke.

-A ja jestem Lily, miło cię pozanć. Zapraszam na kawę. - pokazała ręką, abym poszedł za nią. O kurcze, czyli jednak opłacało się tu przyjechać. Już nawet zapomniałem o tym, że mam porozmawiać z Kate.

-Usiądź, zrobię nam kawę. - powiedziała Lily, a ja nie mogłem uwierzyć, że jestem w domu takiej laski. - Tom, czy ja cię skądś nie znam? - niemożliwe, nareszcie jakaś normalna dziewczyna, która nie jest jakąś psychofanką naszego zespołu.

-Gram w zespole Tokio Hotel. - odpowiedziałem ciagle gapiąc się na stojącą tyłem, robiącą kawę dziewczynę.

-No właśnie wiedziałam, że cię skądś kojarzę. A czy Kate nie chodzi z Billem z Tokio Hotel? -zapytała.

-Tak, to zanczy... yyy, no chyba tak... - nawet nie wiedziałem co odpowiedzieć. No bo oni chyba ze sobą już nie chodzą, ale na pewno jeszcze coś do siebie czują.

-To musicie się dobrze znać skoro gracie razem w zespole. - ona naprawdę nie wie nic o Tokio Hotel. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi nas znać, ale jeżeli chłopak sąsiadki to Bill z Tokio Hotel, to nie wierzę, że nie interesuje ją nawet co to za zespół.

-Tak własciwie to znamy się nawet bardzo dobrze. Bill jest moim bratem bliźniakiem - odpowiedziałem z uśmiechem. Lily wygladała na trochę zaskoczoną.

-Masz brata bliźniaka? Och... - powiedziała trochę zawiedziona, czy smutna, sam już nie wiem.

-A coś w tym złego? - odpowiedziałem nie wiedząc za bardzo o co jej chodzi.

-Nie, nie coś ty! Chodzi tylko o to, że ja mam takie dziwne fobie... 

-Jakie fobie? - zapytałem.

-Na przykład boję się bliźniaków. Nie przeraża cie to, że dwoje ludzi może wyglądać zupełnie tak samo? -powiedziała patrząc na mnie. Co? Ona mówi na serio? Nie mogłem się powstrzymać i  wybuchnąłęm śmiechem.

-Wiedziałam, że tak zaregujesz... - odwrociła się zawstydzona.

-Nie, po prostu jeszcze nigdy nie słyszałem, że ktoś boi się bliźniaków. Ja z Billem jesteśmy bliźniakami jednojajowymi, jestem od niego starszy o 10 minut, ale zapewniam cię, że wygladamy zupełnie inaczej. - odpowiedziałem śmiejąc się. O tak wyglądamy całkiem inaczej. Gdybym miał ubrać się jak Bill prędzej dostałbym ataku serca! To sie nigdy nie zdarzy. Lily przyniosła kawę na stół. Jezu tylko, że ja nienawidzę kawy... Chyba tego nie przełknę, ale jak ja miałem jej odmówić. Z wrażenia nawet nie usłyszłem, że zaprasza mnie na kawę. 

-Słodzisz? - zapytała Lily. Nawet jak posłodziłbym 10 łyżeczek to i tak nie przełknę tego szatańskiego napoju...

-A ty? - co to wogóle za pytanie. Jestem jakis nienormalny! Zawsze umiałem rozmawiać z dziewczynami i to ja pierwszy zagadywałem. Dzisiaj Lily tak mnie zaskoczyła, że sam nie wiem co ja gadam.

-Nie słodzę niczego od kiedy skończyłam 15 lat. Mam cukrzycę, a poza tym uważam, że cukier jest niezdrowy.

-Przykro mi z powodu twojej choroby. Ja też uważam, że cukier jest niezdrowy.

-Czyli nie słodzisz?

-Oczywiście, że nie. - naprwdę słodzę 3 łyżeczki na kubek herbaty. Dlaczego mowię wystko na odwrót? Teraz to się wkopałem po uszy. Lily wzięła filiżankę do ust, więc ja zrobiłem to samo.

-I jak smakuje ci?

-Tak, jest naprawdę pyszna. - odpowiedziałem z uśmiechem, ale miałem ochotę zwymiotować. Gdybym miał jeszcze wypić jakąś słabą kawę z mlekiem posłodzaną 4 łyżeczkami cukru to bym to jakoś przeżyl. Oczywiście Lily zrobiła kawę czarną jak smoła i bez cukru. Gdyby wiedziała jak ja się dla niej poświęcam...

Nawet nie zauważyłem kiedy upłynęło 2 godziny, bo tak dobrze nam się rozmawiało.

-Nie wiem, gdzie się podziewa Kat. Widziałam jak wczoraj wychodzi z jakimś chłopakiem, więc myślałam, że powinna już być. - powiedziała Lily w trakcie naszej rozmowy.

-Czyli jeszcze nie wróciła od tego chłopaka? - no to już jest lekka przesada. Co ona sobie wyobraża, że będzie tak bezkarnie, specjalnie sprawiać Billowi ból? Po moim trupie.

-Nie wiem, czy nadal jest z tym chłopakiem. A to coś ważnego?

-Tak, ale jak jej nie ma to ja się będę już zbierał, spróbuję następnym razem. - powiedziałem wstacjąc od stołu.

-Bardzo miło się z tobą rozmawiało. - powiedziała Lily z uśmiechem odprowadzając mnie do drzwi.

-Mi też i bardzo się cieszę, że cię pozałem. - odpowiedziałem.

-Może jeszcze kiedyś wpadniesz na kawę?

-Bardzo chętnie. - odpowiedziałem uśmiechając się. Naprawdę strasznie bolał mnie żołądek i myślalem, że zwymiotuje zanim dojdę do samochodu. No ale czego nie robi się dla takiej pięknej dziewczyny jak Lily.

-Hej czy to nie Kate otwiera drzwi? - powiedziała Lily pokazując na dom Kate.

-Tak to ona. Lecę to może jeszcze ją złapię. Pa. - pomachalem dziewczynie i pobiegłem, żeby dogonić Kate zanim wejdzie do domu.

***

-Kate zaczekaj! - krzyknąłem. 

-Tom? Co ty tutaj robisz?- odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.

-Musimy porozmawiać. Mogę wejść?

-Jasne. Wchodź. - powiedziała Kate otwierajac drzwi. Kiedy weszlismy do środka od razu zacząłem mówić.

-Wiem co się wczoraj działo i nie podoba mi się jak traktujesz Billa. - powiedziałem ze złością.

-Ale Tom o co ci...

-Nie przerywaj mi. Możesz mu nie wierzyć, chociaż dziwi mnie to, bo byliście razem przez 4 lata, a ty rozstajesz się z nim po przeczytaniu jednego smsa, nie dając mu się nawet wytłumaczyć. Naprwdę myślisz, że on mógłby cię zdradzić? Romantyk, który pisał do ciebie listy miłosne i śpiewał piosenki, żebyś została jego dziewczyną? On wierzy  w miłość do końca życia. Kocha na zawsze albo wcale. Nie wiesz tego po tylu latach? I jak mogłaś zrobić mu coś takiego? Tańczyć z jakimś innym kolesiem, żeby go wkurzyć?

-A mogę w końcu coś powiedzieć zanim zjesz mnie żywcem? - powiedziała Kate.

-Nawet nie chcę mi się ciebie słuchać. Zachowujesz się jak jakieś dziecko i  nie pozwolę, żeby ktoś krzywdził Billa. Jeżeli masz robić takie rzeczy to najlepiej zniknij całkowicie z naszego życia i daj nam święty spokój. A teraz idź sobie to tego chłopaka, z którym byłaś w klubie całą noc. Pa. - powiedziałem wychodząc  i trzaskając drzwiami.

Nie żałuję tego co powiedziałem. Należało jej się to za to jak traktuje Billa. Przecież to niemożliwe, żeby on ją zdradził! Wsiadłem strasznie wkurzony do samochodu i postanowiłem wrócić do domu zobaczyć co robi mój brat. Kiedy byłem już w połowie drogi, zaczął dzwonić mój telefon. Było to połączenie od Billa, wiec szybko odebrałem:

-Hej, no gdzie ty jesteś? - zapytał.

-Musiałem coś załatwić. A coś sie stało?

-Nie uwierzysz! - powiedział podekscytowany Bill.

-No mów bo nie wytrzymam! - bylem bardzo ciekawy co się stało.

-Zaraz kiedy wyszedłeś z domu zadzwoniła do mnie Kat i powiedziała, że mi wierzy i że nie chce wszystkiego między nami skreślać! - wykrzyczał szczęśliwy Bill do słuchawki. Zatkało mnie. Co ja narobiłem!

-Tom jesteś tam?

-Tak. - odpowiedziałem osłupiały.

-Super co nie? Ale właśnie dzwonie do niej cały czas i nie odbiera. Nie wiesz może co sie z nią dzieje? - zapytał.

-Nie wiem.

-No to nic, może zostawiła gdzieś telefon. Wracaj do domu to ci wszystko opowiem. Pa. - odpowiedział szczęśliwy Bill prawie skacząc z radości. Kiedy się rozłączyłem myślałem, że się zabije. Cholera co ja najlepszego narobiłem...

***

Trzymajcie sie :) arma.



piątek, 1 listopada 2013

Hope forever died cz.7

Oczami Toma

-Bill jesteś tam! Cholera otwórz w końcu te drzwi! - krzyczałem dobijając się już z jakieś 10 minut. -Billll!!! - wrzeszczałem dalej, lecz nagle drzwi otworzyły się z impetem a ja prawie zliczyłem glebe.

-Jestem młody, co nie? - powiedział Bill, który wystroił się jakby miał gdzieś wychodzić.

-I chory psychicznie! Mogłeś mnie zabić! I nie mogleś uprzedzić, że otwierasz drzwi po tych 10 minutach od kiedy się do ciebie dobijam?- ja go poprostu kiedyś zabiję. Co z nim jest nie tak: wychodzi i pyta czy jest mlody. No na starego raczej nie wygląda.

-Z tobą to tak zawsze jest... - powiedział znudzony Bill i poszedł do lazienki poprawić włosy. Stanąłem w progu i zapytałem:

-Czemu zadajesz takie głupie pytania? I wogóle idziesz gdzieś czy coś?

-No idę. Jestem młody i muszę korzystać z życia, a nie tylko mieć ciągle na głowie problemy. No to ja się będe zbierał, nie czekaj na mnie. - odpowiedział i zszedł na dół. Przez chwilę stałem w pokoju trochę zdziwiony zachowaniem Billa, ale potem poszedłem za nim.

-Bill nie rób nic głupiego. Rozumiem, że możesz być troche wkurzony przez to co się dzisiaj stało, ale jeszcze nie wszystko musi być między wami skreślone.

-No proszę i kto to mówi. Starszy brat, który powala swoją wiernością i trwalością w zwiazkach. - odpowiedział z ironią wychodząc z domu.

-Czekaj! Dokąd ty wogóle idziesz? - zdąrzyłem zapytać.

-Do Euforii. - powiedział szybko wchodząc do taksówki i odjechał. No nieźle... Wchodziłem do domu kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem połączenie od Kate. 

-Hej - uslyszałem w telefonie.

-Hej. Co tam? - odpowiedziałem.

-Nic, tak dzwonie zapytać co robisz. - coś mi tu nie pasuje. Kat zazwyczaj nie dzwoni spytać poprostu co robie.

-Yyy...Siedzę w domu a ty.

-Noo...też, a Bill z tobą jest? - zapytała trochę niepewnie.

-Nie poszedł do klubu.

-Aha do klubu? - wiedziałem, że chce się dowiedzieć gdzie, więc nie zmuszałem jej do zadawania kolejnych pytań.

-Pojechał przed chwilą do Euforii.

-Ok, wiesz co musze już kończyć. Zdzwonimy się jeszcze. Pa. - tak właśnie myślalem. Co ona kombinuje? Wogóle oboje zachowują się jak dzieci...

***

Oczami Kate


Rozłączyłam się i zaraz wykręciłam nastepny numer.

-Hej Dom.

-Kat! Jak się cieszę, że dzwonisz. Już myślałem, że się do mnie nie odezwiesz i wcale się nie dziwie. Zachowałem sie okropnie, że ci nic wsześniej nie powiedziałem. Naprawdę cię przepraszam...

-Dom, chciałbyś iść ze mną do klubu?

-Co? Chcesz iść ze mną do klubu? - powiedział trochę zdziwiony.

-Tak, chciałabym żebyś zabrał mnie do Euforii. - powiedziałam stanowczo.

-Yyy...No wiesz...Jestem trochę zdziwiony, ale jeśli chcesz...

-Przyjedź po mnie za pół godziny. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. A co? Bill sie może bawić, a ja mam się nad sobą ciagle użalać. Ja już mu pokaże co stracił. Cholerny Bill. Szybko pobiegłam do do pokoju przygotować się na imprezę. Ubrałam krótką czarną sukienkę, ułożyłam swoje blond fale i zrobiłam mocny makijaż. Pół godziny minęło bardzo szybko a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Wow - usłyszałam po otworzeniu drzwi. -Świetnie wyglądasz. - powiedział Dominic.

-Dzięki. Jedziemy? - zapytałam.

-Tak. Pewnie, że jedziemy. - odpowiedział uśmiechając się. Czułam, że przez cała drogę gapi się na mnie. To było trochę krępujące, ale muszę przyznać, że nawet mi się podobało. Kurcze już sama nie wiem czy dobrze robię. Wykorzystuje tylko Doma żeby wzbudzić zazdrość Billa. No ale on też mnie oszukiwał, a poza tym on jest gejem. Gdy weszliśmy do klubu zaczęłam rozglądać się za Billem, ale było tam tak dużo ludzi, że nigdzie nie mogłam go zobaczyć.

-Chcesz jakiegoś drinka? - spytał Dom.

-Tak możesz mi coś przynieść. - odpowiedziałam . Gdy Doma nie było zastanawiałam się gdzie mógł się podziać Bill. Za chwilę Dom przyszedł z drinkiem. Zaczęliśmy o czymś rozmawiać, Dominic ciągle tłumaczył się z okłamywania mnie, ale ja go wogóle nie słuchałam. Jest! Zobaczyłam go! Bill siedział na kanapie z jakimiś kumpalami i dziewczynami, które się do niego przystawiały.

-Chodźmy zatańczyć. - powiedziałam szybko przerywając Domowi.

-Kat coś się stało? Jakoś dziwnie się zachowujesz.

-Nie, nie. Wszystko ok, chodźmy już. - pociągnęłam go za ręke tak żeby Bill mógł nas zobaczyć. Zaczęliśmy tańczyć, byłam jak najbliżej Dominica, ale ciągle zerkałam na Billa. Zauważyłam, że obserwuje nas już od dłuższego czasu. Widziałam, że nie był zbyt szczęśliwy, właściwie to patrzył jakby chciał zabić Doma. Chcąc go jeszcze bardziej wkurzyć zaczęłam tańczyć jeszcze bliżej chłopaka i patrzeć mu w oczy z błogim uśmiechem. Kątem oka jednak parzyłam na Billa, który gapił się na nas jakby zaraz miał eksplodować. Nagle wstał i wyszedł. Kurcze, nie chciałam żeby mnie znienawidził, chciałam poprostu wzbudzic w nim zazdrość. Przez większość wieczoru nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Ciągle miałam przed oczami twarz wkurzonego Billa, który wychodzi z klubu...

***

Trzymajcie się :) arma.